Wstrzymana transza kredytu
Nie było wcześniej czasu, bo byliśmy trochę zaganiani, ale okazało się, że wstrzymali nam drugą transzę kredytu (zarazem ostatnią). Ale od początku…. Po podliczeniu kosztów stwierdziliśmy, że czas złożyć papiery do banku o wypłatę drugiej transzy. Po podpisaniu dokumentów mieliśmy czekać na telefon od rzeczoznawcy. Dokumenty podpisaliśmy w piątek, a Pan już w niedzielę dzwonił, aby umówić się na poniedziałek rano. Fajnie szybko działają - pomyśleliśmy. Pan przyjechał i przystąpił do oględzin domu, pstrykał każdy kąt (mówił że musi zrobić przynajmniej 300 zdjęć). Nie był niemiły tylko baaaardzo rozmowny (a jakie on błędy widział, a z czego to ludzie nie budują, a to a tamto). Po 1,5 godzinie miałem już go dosyć. Ale wytrwałem do końca i myśleliśmy, że już po sprawie. Pieniądze miały być na koncie najpóźniej w ciągu tygodnia. Po tygodniu cisza. Myślimy – trzeba udać się do banku, bo coś z nami w ciula lecą. A tu nagle telefon z Warszawy z głównego banku dzwoni jakiś gość i pyta się mnie, czy ktoś kontaktował się z nami z naszej siedziby banku w Kołobrzegu. Ja mu na to, że nikt do nas nie dzwonił. A on na to, że wstrzymano nam wypłatę transzy, bo nie donieśliśmy wszystkich dokumentów i mamy udać się do naszego banku w celu wyjaśnienia. No to my do banku, a tam Pani nam mówi, że po wycenie rzeczoznawcy brakuje prawie 60 tyś. Krew mnie zalała ……., myślę sobie h.. głupi jak bym go dorwał to bym mu ten pusty łeb rozwalił. Gość pstrykał te zdjęcia chyba nie tam gdzie trzeba. Pani wyciągnęła rozpiskę wydatków na poszczególne etapy (tą z przed pół roku) i mówi nam, ze się kwoty nie zgadzają. Ja patrzę o tam:
- dach i obróbki dachu wykonane w 90 % (myśleliśmy, że dach mamy zakończony)
- okna 70 %
- kanalizacja 0%
- przyłącze energetyczne 0 %
- roboty zewnętrze 0%
- inne wydatki 0 %
Wieczorem w domu jak dzieciaki poszły spać zaczęliśmy wertować wszystkie rachunki, przeglądać masę zdjęć z budowy i tworzyliśmy dokumentację z wydatków, których nie ujął Pan rzeczoznawca. Uzbieraliśmy tego wszystkiego około 55 tyś. Wiola wystosowała pismo do banku (wyjaśniliśmy, gdzie zostały wydane brakujące pieniądze), dołączyliśmy kopie faktur i dokumentację zdjęciową. Teraz musimy czekać, do środy powinna być odpowiedź. Mamy nadzieję, że bank pozytywnie rozpatrzy nasze odwołanie, bo jak nie to mamy problem. Pozdrawiamy.